no jestem, jestem.
ale ledwo żyję.
znowu mnie dopadło. przeziębienie oczywiście. ledwo tydzień temu skończyłam antybiotyk, a od dwóch dni znowu zmagam się z takim katarem, że głowa mała. we środę tamtego tygodnia Syn ponoć ciągle sikał, albo miał wrażenie, że mu się chce siku, furagina poszła w ruch oczywiście po konsultacji z pediatrą, badanie moczu ale wyniku wyszły w normie. a na drugi dzień wyszło z niego też przeziębienie. ale jak ma być inaczej jak tam co drugie jest normalnie chore :( albo tak kaszlące, że szok. no ja rodziców niektórych to nie rozumiem....a ja znowu przeziębiona jestem, bo jestem przemęczona, wstaję od kilkunastu dni po 5 rano, tak się budzi Mati, za nic nie chce spać. później do pracy, tam też jestem wyczerpana, czasem marznę. muszę biegać z budynku do budynku co jest najgorsze...
no machnęłam sobie przed chwilą krem z brokuła bo już patrzył na mnie od kilku dni z lodówki i nie wiedziałam co zrobić aż mnie olśniło :))
no i Mateusz miał kryzys w p-kolu....musiało się coś stać , bo mi w domu mówi, że jakiś Gracjan go bije i zmusza do zabawy, w która on akuratnie nie chce, a Pani mówi, że tęskni za mamą...ale wczoraj i dzisiaj rano to miałam jazdę nieziemską, bardzo płakał! 'ja nie chcę, boję się' itp. zgłosiłam to Pani, ma bacznie obserwować, i mam nadzieje, że to tylko chwilowy kryzys. na wieczór jak mówiłam, że pora spać bo rano do p-kola to nie protestował to może mu minęło.
i z bardziej śmieszniejszych rzeczy Mati nie mówi twój tylko 'chuj' 'chwoje' rozumiecie nie?
Mati: babciu to chuj jowej
babcia: yyyyy tak :))
wiele wyrazów jeszcze zmienia i przekręca, nie mówi całkiem sprawnie, ale już wszystko, już jest fajny etap, że o wszystkim możemy sobie powiedzieć i już mi Syn opowiada:) dziewczyny ale on ma pamięć... w czerwcu byliśmy na festynie z okazji dnia dziecka w Ścinawie. a Mati wczoraj
Mati: mamoooo jak byliśmy na dmuchańcach tam wiesz z mikołajem , pamętasz ? gdzie? no mamo...
Ja: synu nie wiem, w galeri?nad morzem? o czym ty mowisz?
Mati: no tam, już wiem Sinawie :))
Oj tak, niektórzy rodzice nie mają w ogóle wyobraźni. Ostatnio w szatni przedszkolnej mała dziewczynka z kaszlem jak gruźlik i katarem do pasa mówi do mamy, że bardzo źle się czuje i nie ma siły iść do sali (wyglądała naprawdę źle) na co mama stwierdza "musisz iść do przedszkola nie ma innego wyjścia"...
OdpowiedzUsuńZdrówka Wam wszystkim życzę!
Nie wiem jak to wyglada w Polsce, ale nawet tam podejrzewam, ze zalezy od tego gdzie sie pracuje. Ja nie mam zwolnienia na dziecko, musze brac wolne z wlasnego urlopu. Szefa mam tolerancyjnego, ale nawet on zaczyna krzywo patrzec jak nieobecnosc sie przedluza... Moje Potworki chodza wiec do opiekunki nawet z porzadnym katarem czy kaszlem. Zostawiam ich w domu tylko jak maja goraczke. Z tego co wiem takie tutaj panuja zasady w przedszkolach: dziecko z goraczka ma zostac w domu (takze dnia nastepnego), jesli dostanie jej w srodku dnia, dzwonia, ze rodzic ma po nie przyjechac. Jesli nie ma goraczki, moze zostac w placowce, nawet z gilami po pas oraz gruzliczym kaszlem.
OdpowiedzUsuńzdrówka;*
OdpowiedzUsuńżyczę dużo zdrówka :)
OdpowiedzUsuńale sie masz fajnie... ja nie mam co liczyc zeby Kinga mi cos opowiedziala o przedszkolu... pozdrawiam:):)
OdpowiedzUsuń