mój syn mnie zaskakuje co dzień:) zaczyna mówić po prostu.
Ja sobie głośno myślę:
K: Matuś co kupimy temu dziadkowi na urodziny hmmm?
M: (tak po kilku ładnych minutach) tolt!
K: tort?!
M: tak, tolt!
:)
byliśmy u babci i był również Olek i chcieli cukierka, ale babcia miała tylko jedną ich ulubiona krówkę i nie zastanawiając się długo przepołowiła na pół na co Mateusz
M: baba, ja pół nie, pół nie!
wszyscy zbaranieliśmy.
najlepsze jest jak Mateuszowi się coś tłumaczy a on:
M: ahaaaaa, mamo tak. ahaaaaaa
i to 'aha' jest boskie.
też stara się opowiadać z kim się bawił, co robił, pokazuje gdzie się uderzył itp. ja go doskonale rozumiem zawsze wiem o czym mówi, zawsze rozwijam jego myśli i tak sobie gadamy.
już nie mogę doczekać się pełnych dialogów!:)))
ps.
Malw jeśli czytasz zostaw swój adres bloga, plis!
ja tam tez core rozumiem.
OdpowiedzUsuń:) a dopiero się te nasze dzieciaki rodziły a tu już rozmowy pełną parą się odbywają:)
OdpowiedzUsuńwww.we-troje-przez-zycie.blogspot.com nie wiem czy jesteś zaproszona, więc jak nie będziesz mogła wejść to odezwij się malwie91@buziaczek.pl
OdpowiedzUsuńDzieciaki to potrafią nie raz rozbroić nas na maxa;)
Zapraszam do współpracy
OdpowiedzUsuńhttp://blogowa-konpilacja.blogspot.com/
Mojej malutkiej jeszcze daleko do mówienia, przynajmniej tak mi się widzi. Ale jak podnosi łapkę i robi przeciągłe wysokie paaaaaaaa to miękniemy z mężem totalnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam