siedzę samotnie w sobotę, bo mąż w pracy na 2 zmianie.
głowa mnie naiwania, wyczytałam przed chwileczką u Meg o martini ze spritem i tak naszła mnie ochotka, ale sprita brak ;( ale taki zestaw uwielbiam :))))))
a no i nie pisałam jakoś, że Matt chory... grrrrrr zapalenie krtani, ale bez gorączki tfu tfu także obeszło się bez antybiotyku, ale kaszle jakby pies szczekał :/ ale jestem z Niego taka dumna bo już nie płacze i nie urządza scen u lekarki :D sam trzyma koszulkę w górze, wchodzi bez płaczu, w poczekalni czeka ile trzeba nie marudzi, da się normalnie badać, uśmiecha się no i odpowiada lekarce :))) czyli kolejny dowód na to, że na każde dziecko przychodzi Ten czas....
no i druga rzecz z której jestem dumna to to, że naprawdę zaczyna mówić, gadać, paplać...
J: Mateusz, myszko choć dam coś.
M: mamooo ja nie, nie, ja Mati :))
J: Proszę Pana zapraszam.
M: ja nie pan, ja Mati.
Mateuszek się bawi narzędziami.
wołam
J: Mateusz!!! szybko....
M: mamo ja nie Mati, ja Bob :))
budowniczy ma się rozumieć:)
J: Mati a jak się Twoja mama nazywa?
M: Kasia!!!
wiem, że to są błahostki może dla kogoś, ale dla mnie wielkie słowa, wielkie kroki do przodu. mój synek.
zdrówka w takim razie dla Matiego:) wasze rozmówki super u nas też już powoli się rozkręca:)
OdpowiedzUsuńJa po tego sprita wysłałam Męża do sklepu bo też nie miałam :) Zdrówka dla Matiego. Nie dziwię się, że się cieszysz, że tak ładnie gada! Jak Antek zaczął mówić też byłam zachwycona :)
OdpowiedzUsuńPóźniej jak będzie mówił non stop jeszcze zatęsknisz za ciszą ;)