byłaby zima nie byłoby chorób. no tak myślę. nie ma zimy to bakteria latają w powietrzu, a u nas istny pomór jeśli można tak powiedzieć...różyczka, szkarlatyna, grypa i angina to weszło do przedszkola. Mati ze swojej grypo-anginy wyszedł cało, troszkę jeszcze kaszle, ale od wczoraj wychodzimy już na spacery, w końcu :) jest mrozik, bezwietrznie nawet przyjemnie się spaceruje, a Mati po tygodniowym siedzeniu w domu na dworze zachowywał się jak w buszu, biegał, skakał - po prostu się mega cieszył!
a wracając do przedszkola to w tym tygodniu mijającym na 7 grup na 165 dzieci, było tylko 2 grupy ok. 40 dzieci, to sobie wyobraźcie co się dzieje.... dzień babci i dziadka który miał być 20 stycznia został odwołany no i dobrze, bo po feriach raczej większość wróci i będzie fajnie. Matik jeszcze sobie w tym tygodniu tak myślę do środy zostanie w domu, mąż ma 2 zmiany także luzik, a ja zbadam teren co tam w p-kolu i może pod koniec tygodnia Mateuszka wyślę.
nie pisałam o tym, że mąż chory, to piszę - chory jak byk. dwa dni wolne wziął w tygodniu bo miał 39 ponad i nie mogliśmy zbić...ale na L4 nie pójdzie...więc teraz dorobił się kichania i smarkania, mam nadzieję, że Mateusza nie zarazi.
oby do wiosny. ostatnio naoglądałam się zdjęć naszych wiosenno-letnich i już mi się marzy ciepełko:)
ło kurde znów:o Kochani trzymam za Was kciuki żeby się wreszcie choroby skończyły a Tobie Kasiu dużo cierpliwości wiem co znaczy mieć chorego chłopa w domu.....
OdpowiedzUsuń