padam na pysk normalnie.
nogi chcą mi do du.... pupy wejść.
nastałam się w tej kuchni, narobiłam, a jak jutro nie będą jeść to będę zła.
a to wszystko na urodziny mojego Syneczka :)))
ale masterszefem to ja nie będę :P
obiecuję zdjęcia z imprezki :))
a tymczasem śmieszności
w sklepie (już nas znają haha bo Mati jest najgłośniejszy, Panie wiedzą, że to Mat) przy kasie sytuacja taka:
Mati: mamusiu liźaka
Ja: ok wybierz sobie
Kasjerka: daj Mati nabije ci tego lizaka
Mati: nie ceba, nie bijaj :)))
no a kolejka w śmiech.
a tego nauczył go dziadek...
Mati: mamusiuuuuu
Ja: coooo?
Mati: wadro (czyt. wiadro)
w sumie dobrze, że nie gówno.
;))
Najlepszego dla syneczka :)
OdpowiedzUsuństo lat dla Mateuszka:)czekamy na relację z imprezki:)
OdpowiedzUsuń