wtorek, 27 listopada 2012

czy istnieje odpowiedni czas na drugie dziecko?

ostatnio miałam swoje małe święto, imieniny Katarzyny :), niby nie obchodzę, ale każdy pamięta i przychodzi, ja zawsze coś szykuję bo wiem, że przyjdą czy zjadą  i wszyscy tak składają życzenia, a większość: 'siostrzyczki dla Mateuszka'.

nie lubię takich życzeń....eh

powiem Wam o co chodzi, o co szczególnie MI chodzi, ale proszę nie linczujcie mnie za to co napiszę. 
urodził się Mateusz. planowane dziecko. 9 miesięcy czekaliśmy, szykowaliśmy, kupowaliśmy i jest. oczywiście wyobrażenia są inne niż rzeczywistość. i ta właśnie rzeczywistość mną tąpnęła. ja się nie mogę pozbierać. wszyscy przez to, że syn nie śpi. nie wypoczywa. noce są okropne. myślałam ' a po roku mu minie', ma już prawie 20miesięcy i nie minęło. jest ciężko. mi. mężowi. chodziliśmy do pediatry i neurologa, ale nie będę dzieciakowi psuła żołądka tabletkami, czy syropami. pogodziłam się z tym, że tak jest, że mu kiedyś minie. 
moim też zdaniem, żeby pozwolić sobie na 2 dziecko, trzeba mieć stabilną sytuację materialną. my takiej szczerze nie mamy. ok mąż ma stałą pracę. powiecie, że ja pracuję ok po 1 na czarno, po 2 nie wiem jak długo, bo to może skończyć się z dnia na dzień, a po 3 mamy mieszkanie które trzeba zrobić i w końcu iść na swoje.
zawsze też mówiłam - będąc w ciąży - że tak po 2 latach można 2 dziecko ażeby mała różnica była. teraz tak nie myślę. teraz to od września przyszłego roku chcę dać Mateusza do przedszkola, znaleźć pracę, bądź jeśli wszystko będzie dobrze rozwijać się w obecnej. pojeździć z synem, pokazać mu trochę dolnego śląska i nie tylko. chciałabym trochę odżyć. nacieszyć się syn i mężem tak we 3. 
jeszcze z jednej strony zastanawiam się czy Mateusz w ogóle będzie miał rodzeństwo? bo jak On zacznie spać, być już chłopcem np. 6cio letnim, pójdzie do zerówki, szkoły, my będziemy mogli wszędzie pojechać - bo nie ukrywajmy teraz nie możemy wszędzie pojechać - to wracając jak już Mati wyrośnie to pomyślę, czy znowu chcę przechodzić przez to wszystko....


gdzieś tam głęboko w sercu chcę aby syn miał rodzeństwo. i na pewno będzie miał. nie teraz. nie za 2 lata. nie. 
ja mam siostrę 8 lat młodszą i żyjemy.

no i kocham moje dziecko najbardziej na świecie. nie wyobrażam sobie, że mogłoby go nie być. przecież każdy ma wady.

czwartek, 22 listopada 2012

miód na moje serce

martwiłam się, że mój syn nie mówi mimo swoich ponad już 19 miesięcy życia. i tu z dnia na dzień z Jego małych słodkich ust wydobywa się świadome 'mama'. Boże jakie to jest uczucie, buzia sama się uśmiecha, a serce zalewa się miłością do Syna. Mama jest na dzień dobry, w ciągu dnia tysiąc razy, przez telefon np dzisiaj w pracy działałam, dzwoni mąż i mówi, że są w parku na spacerku i Mati się schował pod drzewko i woła 'mamaaa' zadzwonił i Młody mógł mnie usłyszeć i do słuchawki powiedzieć słodko MA-MA :) to jest coś niesamowitego! :) długo na to czekałam.
oprócz mama, jest i tata, kuku, tam, nie, tak, daj, am, baba - i wszystko rozumie. dosłownie wszystko. 

uciecha jest też, bo Syn od dwóch dni od 18 chodzi bez pampersa i sika do nocnika :) ma nocnik zwykły ale grający, no ale tak Go zaabsorbowała klapka z tyłu, że są wyrwał, a pod nią kabelki i też je wyrwał :/ chyba elektryk nam rośnie :) no i nocnik nie gra, za to ja wykrzykuję głośne huraaaaa i biję brawo na każde siku w nocniku :)

rośnie mi Syn. rośnie.

wtorek, 20 listopada 2012

o zazdrości.

no pracuję. no poszłam do tej pracy dla nas, ażeby było nam łatwiej. a przez tą pracę nie mogę dogadać się z mężem. On ciągle pokazuje, że jest zazdrosny...
ja w ogóle nie daje mu podstaw do zazdrości. owszem jest to mała firma. bo jest szef jego pracownik i ja w biurze...często właśnie z tym szefem (czyli kolegą naszym wspólnym, facet który ma 38 lat, 15letniego syna i żonę) siedzimy w biurze. no ale jak On ma ze mną nie siedzieć skoro musi mi wszystko pokazać, nauczyć i wdrożyć. a wracam do domu i dostaję pytania: 'a siedział z Tobą cały czas?', 'i o czym gadaliście?' na początku było to śmieszne, dziś jest męczące...
no np dostaję sms'a a mąż 'kto to?' i NIGDY się nie pytał kto napisał. jeśli szef do mnie ma sprawę to dzwoni, a nie sms'uje. a jak dzwoni to rozmawiamy służbowo np co zrobiłam i co mogę na następny raz robić, gdzie co zapisałam i takie tam...
wracam do domu i nie zachwycam się pracą, szefem i nie chodzę po domu z myślami o pracy. wracam do domu do męża i syna, pracę zostawiam w pracy. 
nie wiem, już próbowałam delikatnie mówić mężowi, że wszystko jest OK. no zazdrość jest męcząca. mam nadzieję, że mojemu mężowi przejdzie. w sumie to już zauważam, że mu przechodzi. ufamy sobie i to zaufanie nie było nigdy zachwiane. także mój mężuś zwariował.

sobota, 17 listopada 2012

nasza Jesień

mgła nas nie opuszcza już 3 dzień, masakra jakaś. na dworze nie jest źle, na spacery jest nawet fajnie. mój synek pokonuje coraz większe odległości o własnych nóżkach, oczywiście ja wózek mam ze sobą, bo nie mam sił go nosić, a do wózka siada i spacerujemy i jaki taki zmęczony jedzie ładnie :)))) 
a teraz jesień w naszym obiektywie:
jak Nasz syn widzi jakiekolwiek kulki na krzakach to wołami go nie mogę odciągnąć:) stoi i zrywa i rzuca!
krety są, zimy nie będzie :)
mgła.

środa, 14 listopada 2012

poważna decyzja

kiedyś oglądałam ddtvn, w którym mówiono o dawcach szpiku, jak to w końcu po 2 latach po przeszczepieniu te osoby mogły się ze sobą spotkać. było to naprawdę wzruszające. od razy pomyślałam, że też bym chciała komuś pomóc, oddać szpik. siedziała ta też babeczka z fundacji DKMS, dokładnie opowiedziała co zrobić aby się zarejestrować, od razu wiedziałam, że chcę to zrobić. pomyślałam najpierw, że trzeba pomówić z mężem bo to poważna decyzja, bez odwrotu. także gdy mężowi powiedziała co chciałabym zrobić i jak to On widzi, to od razu powiedział, że On też chce się zarejestrować. ale byłam szczęśliwa. w ten sam dzień weszłam na stronę DKMS i Nas zarejestrowałam. długo nie mogłam doczekać się zwrotnych listów z pałeczkami do wymazów, aż do dziś. już wypełnione czekają na odesłanie do Fundacji. 

powiem Wam szczerze, że jest we mnie chęć pomocy innym, a jeszcze jak chodzi o życie to już w ogóle. nie mogę patrzeć na cierpienie dzieci, napotykam się na blogi dzieci chorych, walczących, ale i tych które przegrały chorobę....a jeśli mój szpik mógłby komuś uratować życie byłoby cudownie!

tak samo w portfelu noszę wizytówkę, w której wyrażam zgodę na przeszczepienie moich narządów. w razie gdyby mnie nagle zabrakło. mąż wie.

zastanówcie się nad tym.
i Ty możesz uratować komuś życie.

piątek, 9 listopada 2012

czas na weekend i zabawa w tle

i mamy piątek. jak człowiek pracuje to te dni przelatują przez palce. dopiero co był poniedziałek a to już koniec tego tygodnia. i weekend. dwa dni odpoczynku? no może nie zupełnie, syn nie da. ale dwa dni bez pracy. ale tak polubiłam swoja pracę, że w wolnych chwilach myślę nad czym mogłabym popracować, coś wymyślić, coś udoskonalić :)) wracam do domu chwilę po 16, wracam z uśmiechem na ustach do swojego dziecka, nie jestem zmęczona, chcę się z nim bawić, po prostu być. teraz wykąpany, najedzony, śpi:) a ja zerkam na Zakonnicę w Przebraniu 2 :)
na weekend nie mamy nic zaplanowane, w sumie to mąż jutro dalej będzie kładł gładzie w naszym gniazdku a w niedzielę pewnie jakieś spontaniczne wyjście czy cuś... :)))
a teraz czas na zabawę:
1. Góry czy morze?
zdecydowanie MORZE:))) kocham!
2. Kawa czy herbata? Ulubione gatunki?
jak zaczęłam pracować w restauracji to zafascynowałam się kawą z ekspresu, latte, macchiatto, capuccino i różne inne pyszności. postanowiłam wtedy zakupić ekspres do domu, kupiłam dość drogi (na raty wtedy go brałam) i robiłam i nadal robię sobie takie pyszności w domu (w restauracji nie pracuję już dwa lata)  także kawka tylko z ekspresu :))) piję dwie dziennie. herbatę piję bardzo rzadko.
3. Kino czy DVD? Uzasadnij odpowiedź.
kiedyś kino, bardzo często chodziłam do kina, ale miałam czas. a teraz nawet nie dvd...czasem jakiś film, też rzadko. nie mam czasu, a nawet i siły. wolę się położyć spać.
4. Którą rolę wybierasz? Matki, żony czy kochanki?
żony
5. Kosmetyki, bez których się nie ruszasz z domu?
krem do rąk.
6. 3 rzeczy, które byś zabrała na bezludną wyspę?
album ze zdjęciami, aparat fotograficzny, strój kąpielowy :))
7.Seks rano czy wieczorem?
kiedyś różnie raz tak, raz siak. teraz tylko wieczorem. no bo o której rano jak syn ostatnio ciągle wstaje między 5 a 6 rano....
8.Gdybyś złowiła złotą rybkę o co byś ją poprosiła?
jeśli rybka to 3 życzenia. po 1 o zdrowie dla rodziny. po 2 o wygraną na loterii, żeby wykończyć mieszkanie, żyć spokojnie. ale oczywiście dalej pracować i się spełniać. po 3 sama nie wiem....mam fajnego męża i super syna, jestem szczęśliwa.
9.Jakiej muzyki słuchasz?
pop, lubię też polską muzykę.
10.Komedie czy Romanse?
romanse.
11. Ulubiona potrawa?
pierogi ruskie i ze szpinakiem, potrawy z makaronów

:)))
to ja nie nominuję nikogo, bo już wszędzie ten łańcuszek jest.

miłego weekendu :)))

poniedziałek, 5 listopada 2012

zimowe buty

listopad już mamy, pierwszy śnieg też. jedne buty zimowe też, takie śniegowce. zaraz przyjdą mrozy i prawdziwa zima. wybraliśmy się z tej okazji po buty dla Syna:)) to jest ciężki wybór. na rynku butów jest mnóstwo. buty dla dziecka mówi się, że nie powinny być używane. dobrze wyprofilowane, z odpowiednią wkładką. nie jest ciężko takich znaleźć, ale ich cena jest mega zabójcza. na dziecku się nie oszczędza, powinno mieć porządny but. dlatego my wybraliśmy się do sklepu Bartek. po pierwsze bo pracuje tam moja bliska koleżanka, a po drugie buty są naprawdę dobre. obecność cioci Natalki w sklepie zaowocowała tym, że dostaliśmy 30% rabat, i za buty zimowe wyszło nam 140zł. ale buty jak ta lala :) brązowe czarne, wysokie, na rzepy, ciepłe, ze specjalną membraną, która nie przemaka i u koleżanka opowiadała, że jedna klientka aby sprawdzić tą membranę na całą noc wsadziła buty do miski z wodą i ... udało się, nie przemokły :)))) 

mam nadzieje, że i my będziemy mogli po zimie powiedzieć, że to był dobry wybór i zdecydować się dalej kupować buty z Bartka.

swoją drogą moje kozaki nie były tak drogie...

dla dziecka wszystko:)

sobota, 3 listopada 2012

Mały Młody Picasso :)

dziś rano sprzątaliśmy z Mateuszkiem szuflady i w jednej z nich znaleźliśmy farby i pędzelki :) no i jazda. włączyliśmy laptopa, podłączyliśmy drukarkę i jaka była radość jak za każdym razem jakaś inna postać wyskakiwała z urządzenia a to Strażak Sam, Świnka Peppa, Strach na wróble, Kotek, Bob Budowniczy, George Brat Świnki Peppy no to tyle. porozbierałam Młodego żeby było mniej prania (mój syn nie akceptuje od maleńkości śliniaków, chusteczek nic pod szyją).

Mati takie miny strzelał, a tak się skupiał :D a tak mocno wbijał pędzelek w farbki, a ja siedziałam z boczku cicho i obserwowałam od czasu do czasu podając kubeczek z wodą :)
Ten Strach jest z bajki Bob Budowniczy, i w którymś odcinku była historia jak Strach mówił ciągle "fi fa fo fam" i teraz jak tylko go widzi to Mati mówi 'fi faaaa' :)))
 
tu malował Strażaka Sama :)) jak go widzi to pokazuje, że on kieruje wozem strażackim. i jedzie 'brummmm'
o Mały Młody Picasso mi rośnie! :)))