chciałabym Wam o czymś napisać, ale sama nie wiem jak to ubrać w słowa, żebyście nie zrozumiały mnie źle to raz, a dwa mózgu humanistycznego u mnie nie ma heh no ale spróbuję: mianowicie o macierzyństwie jak ja je przeżywam.
będąc w ciąży wiadomo jak człowiek sobie wyobraża, sielanka, dzieciątko śpi, je, nie płacze, wszyscy mają czas na wszystko, mama karmi na bujanym fotelu, w różowym czy niebieskim pokoju. no ale to znamy z filmów. a w rzeczywistości tak nie jest. wszyscy mi mówili pierwsze 3 miesiące najgorsze - a g*wno prawda! najwspanialsze, maluszek bezbronny, pachnący, te oczka ufności, dla mnie ten pierwszy kwartał był wspaniały, może dlatego też, że Matt nie miał kolek. był uśmiechnięty. popełniłam w nim błędy. drugi kwartał syn zaczął ząbkować i się zaczęło - nieprzespane noce, marudzenie, niejedzenie, niechcenie wożenia w wózku, ogólnie wszystko na NIE! trzeci kwartał był fajny fakt, Matt zaczął siadać, wstawać, raczkować, bawić się, jazda w spacerówce była ok, ale dalej noce nieprzespane. czwarty kwartał jest też fajny bo Matt chodzi, dużo a może i nawet wszystko rozumie, ma problemy z grudkami w jedzeniu, dalej nie przesypia nocy, marudzi, nie pozwoli nam siedzieć u kogoś bo albo trzeba go nosić, albo wisi mi na nodze albo na nodze męża.
kocham mojego syna. wiem to. życie bym za niego oddała i wszystko zrobiła aby był szczęśliwy. ale czuję się jak maszyna. wiele rzeczy robię automatycznie, bez większych chęci. jestem przemęczona, zmęczona i czasem wyglądam jak zombi. ten rok zweryfikował te mrzonki które są pokazywane w tv młodym mamo. nie chcę powiedzieć, że się rozczarowałam, bo nie. każde dziecko jest inne. moje mimo swoich wad jest kochane. mam męża który pracuje i ma swoje hobby - piłka nożna, gra i trenuje. czasami są dni, że widzi jak mały już śpi. jestem całymi dniami sama. mówi też "Kaśka jedz sobie gdzieś do koleżanki na kawę/ na fitness / do galerii / na zakupy..." czasami jadę, ale bardzo rzadko - to chyba mój bład, ale mi szkoda zostawić małego bo wydaje mi się że nikt lepiej go nie zna niż ja. dziadków też nie chcę kłopotać wychowywaniem mojego syna, będą chcieli sami to wezmą np na spacer, czasami boli to, że widzą moje zmęczenie, a nic nie robią.
jestem mamą, ale nie wiem czy właśnie tak wyobrażałam sobie to macierzyństwo...
--------------------
nie bądźcie krytyczne.