środa, 11 marca 2015

rozmowy o ...

... aż mi przez gardło nie chce przejść.
o śmierci.

Mateusz mnie zaskakuje swoimi pytaniami. o czym on myśli.
męża siostrzenica nie ma taty - tzn. ma ale który jej nie odwiedza, a rozwiedli się jak mała miała 3 miesiące, a teraz ma 10 lat, więc Mateusz ciągle żyje w przeświadczeniu, że tego taty nie ma, bo facet u boku cioci to tak jak dla Mata i Oliwki to wujek. więc ostatnio 'mamo a Oliwki tato to umarł?bo go nie ma to jest w niebie' no szoku doznałam, ale wytłumaczyłam, że jest ale z nimi nie mieszka i pracuje daleko...więcej nie pytam.

'mamo a sto lat to dużo?' zapytał kiedyś syn. ja mówię, że to bardzo długo, nikt nie żyje sto lat, i wtedy zaczął się lament 'jak to, ja chcę z wami być na zawsze, nie umieraj, kiedy to będzie....' płakać mi się chciało.

'mamo ale jak to się idzie do tego nieba?' no pytanie ot takie z cięższych na tapecie pogrzeb wujka - babci brat umarł na raka, ja dziecka nie okłamuję, dowiedział się, że poszedł do niebo bo był chory...tylko jak poszedł? ręce wtedy Mateusz unosi do góry i pokazuje/mówi 'o tak poleciał'.

'a mamo ares to ile będzie żył' nie wiem odpowiadam, mówię już ma 9 lat to tak z 4 na pewno jeszcze, 'tylko 4, co ja go kocham, nie chce żeby poszedł do nieba dla psów' ...

ostatnio moja mama coś źle się czuła i mierzyła sobie ciśnienie, Mati się dopytywał 'co ile masz, jak tam' a mama odpaliła 'chyba już umrę , bo ledwo żyję' a młody w panikę.

powiem Wam , że ostatnio Mateusz dużo dowiaduje się, dopytuje nt śmierci.
jak Wy sobie radzicie z trudnymi pytania od dzieci ??

poniedziałek, 9 marca 2015

wiosna

wiosna, czuć wiosnę:)
 
nawet w portfelu. bo jak podali, że już ma być ponad 10 st stwierdziłam, że czas na zmianę butów z kozaków na wiosenne, i okazało się, że wszystko syna mojego ciśnie, to wsiedliśmy w auto i do galerii.... butów takich wiosennych w sieciówkach brak, mam na myśli zakostkę, już królują adidasy i baleriny, no i kupiłam w ostateczności jedne adidaski krótkie, a jedne za kostę ale takie adidasowe...eh kurtka też lżejsza, czapka cieńsza, bo we wczorajszym słońcu to można było się zakochać :)))
 
na dzień kobiet dostałam pyszne śniadanko, kawkę jak lubię no i bukier kwiatów :) moi mężczyźni się postarali, Mati obdarował w niedzielę babcie i ciocie tulipanem czerwonym, a dziś w przedszkolu jako jedyny miał dla swoich Pań po tulipanku :))) cieszył się, że może wręczyć kwiatki, uściskał panią i był zadowolony!
 
w poniedziałek w pracy jak zwykle młyn i kocioł...każdy coś chce, każdy o coś pyta, a telefon ciągle dzwoni ;) ale bynajmniej mi się nie nudzi.
 
 
pozdrawiam ciepło i słonecznie!