środa, 23 listopada 2011

książeczki

jak byliśmy nad morzem tam wiadomo kiermasze książek i te wielkie namioty, tam wynalazłam za 2,50 książeczki, a w nich krótkie wierszyki Marii Konopnickiej, fajne obrazki, twarde kartki czyli idealne dla malucha. polecam serdecznie stronę Księgarnia internetowa gdzie można kupić te i inne książeczki za - moim zdaniem - bezcen, zamówiłam parę i są rewelacyjne, chciałabym już czytać Mateuszowi, ale każde czytanie kończy się tym, że Mały książeczkę mamie zabiera i zwyczajnie ją gryzie ech niestety dziecina jeszcze się nie interesuje czytaniem, ale nic nie szkodzi temu aby zacząć zbierać Młodemu te fajne bajeczki!

niedziela, 20 listopada 2011

sprostowania

wiecie co jakieś jaja, co wchodziłam na bloga to miałam od 4 notek ciągle pod notką, że mam 0 komentarzy i tak zaczęłam się zastanawiać o co chodzi wchodzę na ustawienia bloga i musiałam dać jakąś modernizacje....a już myślałam, że mnie nikt nie odwiedza hehe :) pytacie jak kuzyn Matiego, to tak: jest po operacji, oprócz przełożenia pni miał ubytki w dwóch miejscach w serduszku, wszystko zrobili co zamierzali, operacja się udała, był w śpiączce farmakologicznej parę dni, wybudzili go, oddycha sam :) a to najważniejsze no i dużo sika a to znaczy, że jest dotleniony normalnie, w szpitalu byli 2 tygodnie, od piątku są w domu, zaleceń maleńki dostał mnóstwo, pielęgnacja takiego dzieciątka i wszystko wszystko z nim związane wymaga wiele, nikt nie może się do niego zbliżać, tylko jego rodzice, ma być w 1 pokoju, kontrola w łodzi raz w miesiącu, mają załatwić pediatrę żeby raz w tygodniu była u małego, i teraz trzeba czekać czy aorta będzie rosła razem z nim jeśli nie to czeka go następna operacja, ale miejmy nadzieje, że skończy się na tej jednej, są już w domu także lepiej się każdemu w domu dochodzi do siebie i do zdrowia, przy rodzinie wiadomo też lepiej. nie mogłam sobie odmówić i poszłam odwiedzić kuzynkę i małego, zerknęłam minutkę a on taki maleńki, bezbronny, w piątek też skończył miesiąc.

ps. mama Kini podaj adres bloga, chcę czytać i zaglądać. 

czwartek, 17 listopada 2011

strach

Mateuszek ma 7 miesięcy, dobrze rozpoznaje mamę, tatę, dziadków, pradziadków, tych najbliższych, którzy są na co dzień i trochę rzadziej. ale jak podejdzie ktoś obcy to odwraca głowę, zaczyna płakać, kiedyś poszłam na spacer i sąsiadka się nachyliła i coś zaczęła do niego mówi, co się wtedy stało, to było darcie jakby go ze skóry obdzierali, musiałam zawracać do domu, sąsiadce się zrobiło głupio sama nie wiedziała co zrobić, wiem, że to dobry objaw, że rozwija się prawidłowo, ale mam nadzieje,  że to mu minie, bo jak jesteśmy gdzieś na zakupach jedzie w wózku obserwuje ludzi, patrzy w kolejce do kasy, jest ok, ale jakby się ktoś odezwał szuka mnie wzrokiem. też zauważyłam, że Synek bardziej akceptuje mężczyzn, szybciej się do nich przekonuje. mówi się, że dziecko rozpoznaje dobrego człowiek i złego, ale czy ja wiem, nie warto wierzyć takim bzdurom.

ps.
Mati ma prawą górną jedyneczkę ;D

czwartek, 10 listopada 2011

:)

jakieś pustki na tym blogu, eh wieje nudą, ale to nic ;)) odwiedzam Was ale nie zawsze uda mi się napisać do każdego komentarz! u nas wszystko dobrze, dzięki temu, że jesienna pogoda jest przepiękna to spacerujemy i korzystamy z pogody, Mateuszek zdrowy (tfu tfu) tylko zęby idą i jest marudny eh zaraz będzie miał 7 miesięcy a on wstaje! w łóżeczku, kto tego nie widzi to aż uwierzyć nie może.... lecę bo się obudził!

środa, 2 listopada 2011

bo życie jest niesprawiedliwe

była w ciąży. przez 9 miesięcy wszystko w porządku. dzidzia się rozwija jest dobrze. termin na październik także każdy ból, skurcz wywoływał dreszcze i odpalali samochód aby popędzić do szpitala, za każdym razem kończyło się to zrobieniem ktg i zaleceniem czekania. tak też robiła. znalazła się znowu w szpitalu i znowu ktg i do domu. no i w końcu przyszedł ten dzień i maluszek już na świecie. 3 doby w szpitalu i wszystko dobrze, mały fajniutki, malutki, kruchutki je i śpi jak prawdziwy noworodek. wypisani do domu bo wiadomo w domu szybciej dochodzi się do siebie no i jest rodzina i ręce do pomocy. przyszła położna - oględziny zrobiła, podpowiedziała w paru kwestiach i ok. zadzwonił telefon i pierwsza wizyta u pediatry w 10 dobie życia malucha. pojechali. nie wiedzieli co ich czeka. lekarka zbadała małego. usłyszała szmery. zadzwoniła po kardiologa, przyszedł zrobili usg serca dziecka i własnym oczom nie uwierzyli to co zobaczyli na ekranie - jedna z poważniejszych wrodzonej wady serca!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! telefon po karetkę i na sygnale popędzili do innego szpitala do innego miasta na intensywną terapię. a właśnie dziś mały pojechał do łodzi na operację serca - a ma dopiero 2 tygodnie!!!!!!!!!!!!!!!! wszystko jest takie niepojęte, jest tyle pytań bez odpowiedzi, że aż szkoda gadać, bo było 4 razy robione usg w każdym z trymenstrów ciąży i nic, dziecko badano co dzień w szpitalu zanim wypisane zostało do domu i NIC. wiecie co powiedział lekarz kardiolog że to CUD że mały żyje i że sam oddycha, że jest bardzo silny, że nie powinien się urodzić siłami natury, że powinien być operowany zaraz po urodzeniu, że nie ma pojęcia jak on sam oddycha, że mógł w każdej chwili umrzeć - jego akcja serca mogła ustać eh nawet nie chce myśleć.......że to niemożliwe żeby nie zobaczyć takiej wady na usg, i niemożliwe żeby lekarz w szpitalu tego nie usłyszał!!!!!!!!!!!!!!!

mamy taki smutek w rodzinie. trzymamy kciuki. modlimy się i wierzymy, że mały będzie za rok z moim Mateuszkiem ganiał i się bawił. bo mowa o synku mojej kuzynki o którym Wam ostatnio pisałam, że przyszedł na świat................

trzymajcie kciuki.