poniedziałek, 18 lutego 2013

rozmowy

ile mówicie do swoich dzieci?

bo ja ciągle. w domu, przy zabawie, na dworze, w aucie,  no cały czas.
zabieram Mateusza do sklepu, są fajne małe koszyki na zakupy, zawsze syn każe ściągnąć sobie czapkę, sam wozi koszyk, a ja mu dorzucam zakupy, czasem i jemu coś się uda wrzucić. no ale nasze zakupy wyglądają mniej więcej tak:
"Mateuszku co ta mama miała jeszcze kupić"
wiadomo Mati mi nie odpowie, no czasem 'ciu ciu' czy 'am am'.
ale zazwyczaj nic, więc ja dalej ciągnę...
"też nie pamiętasz?, to choć teraz tutaj z koszykiem pojedziemy i zobaczymy"
Mati ochoczo "takkkk" - nauczył się mówić 'k' i już nie ma 'ta' tylko zaakcentowane 'taK'  :)
"to może chcesz soczek z dziubkiem?" ; "to dawaj teraz po jabłuszka", "baterie do twoich zabawek miałam wziąć", "czy chcesz te biszkopty", "a może chrupki", "no przypomniało mi się mleko dla ciebie"... itd.

czyli pytania, na które syn mi nie odpowiada, a ja z nim 'rozmawiam' i tu jest problem tzn. ja go nie mam, ale widzę jak ludzie reagują na to gadanie. patrzą na mnie jak na wariatkę, patrzą i chyba myślą, że ja mówię do siebie, oglądają się do kogo ja gadam, jedni się uśmiechają, a inny mają miny jakby widzieli ufo.

ja nie uczę mówić syna typu "powiedz cio-cia", po prostu mówimy do niego, oglądamy bajeczki, pokazujemy co tam jest, nazywamy przedmioty, zwierzęta, rzeczy, kolory itp.

ludzie są dziwni.

2 komentarze:

  1. No i bardzo dobrze robisz. My z Wiktorem też tak rozmawialiśmy. Non stop. I kiedy tylko Wiktor skończył 2 latka zaczął nam ślicznie mówić.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas wcześniej tylko ja mówiłam a teraz synek mamie nawet nie daje dojść do słowa:) u Was też tak będzie:)

    OdpowiedzUsuń