sobota, 10 października 2015

o zmianach

jestem. żyję. wiele się dzieje.
po 1 zmieniłam stanowisko pracy. z intendenta wróciłam do sekretariatu oczywiście na gorszych warunkach, ale to nie jest ważne, a to że w ogóle pracuję. intendenta nie czułam od początku. byłam z tym stanowiskiem, sama, nowa, przyszłam do pracy do pustego biurka dosłownie, sama się zaopatrzyłam w art. biurowe - wiem chore, ale niestety tak było, nikt mnie nie wdrażał, sama dochodziłam do wszystkiego, aż przyszedł wrzesień, zapisy, wszystko trzeba było robić na raz. nie dałam rady. nie umiałam wszystkiego od razu. ale przede wszystkim nie miałam osoby do pomocy. księgową mogłabym podać spokojnie o mobbing...do inspekcji pracy i w ogóle. przeszłam piekło. sama zagryzłabym zęby i pokazał jej, że naprawdę potrafię, ale ona mnie skreśliła od samego początku. mi brakowało doby. siedziałam po pracy wiele, jeszcze w nocy w domu, mąż się denerwował. zdecydowałam, że rezygnuję. poszłam do dyrektora. powiedziałam, że rezygnuję, odchodzę. zaproponował, że mogę wrócić na sekretariat i tak się zgodziłam. jako intendent ogarnęłam, magazyn, magazynówki, karty, dzienniki żywieniowe, zamówienia, dostawców, i wpłaty, brakowało mi czasu na rozliczenie żywności, co nie podobało się pani księgowej. a jak się później okazało zatrudnili na to stanowisko jej koleżankę!! to był szok. już karty się poskładały w jedną całość. ale dobrze jest jak jest. doszłam do siebie.

po 2 ciąża :))) ruchy czuję, brzuszek rośnie, 15 października usg :))) to już 22 tydzień. czas leci. Mateuszkowi powiedzieliśmy o dziecku, ale jakoś nie dowierza hehe 'przecież nie jestem gruba' 'jak go wyjmą' nie rozumie, że nie mogę go dźwigać, ciągle mu tłumaczę o zagrożeniach.

po 3 przedszkole. no chodzi Mati 3 rok do p-kola i płacze...ja nie mam siły, jak w domu jest ok to przed salą się zaprze i zaczyna płakać. w domu czasem cyrk. mówiłam pani, obserwowała go w pkolu wszystko ok. niby się uspokaja jak tylko znikam za drzwiami. więc to chyba jakiś jego bunt, czy siła wymuszenia płaczem zostania w domu, sama nie wiem. nie choruje tfu tfu ;)

to tyle ze zmian.
:)

6 komentarzy:

  1. no Katarzyno długo cię nie było.... ale masz wybaczone;) 22 tydzień już:o

    OdpowiedzUsuń
  2. A na kiedy masz termin porodu wyznacozny? Faktycznie u Was rewolucyjnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. A może niechbtaya go zaprowadza do przedszkola? ?? Jeśli może oczywiście. Koleżanki syn tez płakał jak z nią chodził zaczął odprowadzać tata płacz się skończył.

    OdpowiedzUsuń