sobota, 23 czerwca 2012

....

moja głowa ciągle myśli o Sandrze...nie mogę pojąc dlaczego ?? dlaczego tak małe dzieci cierpią, dlaczego Bóg zabiera do siebie niespełna 7letnie dzieci i młodsze, dlaczego rodzice muszą patrzeć na cierpienie swoich dzieci i później je żegnać...to nie taka kolejność aby rodzice chowali swoje dzieci...bardzo poruszyła mnie ta historia, za każdym razem oczy są we łzach. i przypomina mi się jak mojemu synowi 1,5 miesiąca po urodzeniu wywaliło węzły chłonne na główce, jak zrobiliśmy badania i wyszły złe (dużo wyższe CRP oraz dodatnia cytomegalia) ile ja wtedy się napłakałam, byliśmy w Klinice Chorób Zakaźnych we Wrocławiu, tam też badania, choć lekarka stwierdziła, że młody jest zdrowy, wynik dodatni jest nieznaczny a dzieci chore na cytomegalie mają +500 a nie +5. jego wynik wskazywał, że to zaraził się ode mnie, wtedy nie mogłam sobie wybaczyć, że nie zrobiłam tego badania w czasie ciąży, zrobiłam wyniki i okazało się, że miałam na +30, swojej pani ginekolog powiedziałam o tym, że nie zleciła mi tego badania to stwierdziła, że ono jest płatne, cholera ale toksoplazmoze robiłam 3 razy i za każdym płaciłam ok 80 zł to potrafiła powiedzieć :/ no nieważne. ale wtedy strasznie byłam zła i nie mogłam się pogodzić z faktem że mój syn chory jest przeze mnie :( a jeszcze jak na temat cytomegalii czyta się w necie to włosy dęba stają :/ i to był też błąd że czytałam. później jeszcze 2 razy we Wrocku byliśmy i ta klinika jest obok szpitala i hospicjum dla dzieci, tam widzieliśmy dzieci łyse....w maseczkach....spuchnięte, a najgorsze jest to, że z okiem szpitala no w ogóle wszystkich budynków rozpościerał się 'widok' na cmentarz, kaplicę i akurat jak my byliśmy był pogrzebi szli z trumną myślałam, że zemdleje na ulicy, no i pomyślałam jak te dzieci które spędzają wiele czasu na oddziałach mają dochodzić do siebie, coś strasznego! nasz mlody miał wtedy 2 miesiące, mimo polepszających się wyników ja patrzyłam na niego i płakałam. wtedy jeszcze karmiłam także nie pozwalali mi się martwić, płakać bo młody wyczuwał. później wizyta u pediatry i okazało się, że Mati miał stan zapalny w siusiaku, dostał maść i CRP odrazu spadło wyniki były dobre. nawet nie liczę ile razy miał pobraną krew eh :(( no i rozmyślam, że mój syn i ja przeżyliśmy coś takiego z wielkim trudnem, a taka choroba jak guz mózgu i patrzenie na cierpnie dziecka tego bym nie zniosła, dlatego podziwiam mamę Sandry za jej siłę. wiem, że tu nie ma co poróbwnywać, ale strach matki o życie i zdrowie dziecka jest ten sam.

dziś dzień ojca :)) tata w Chorwacji także smsa dostał, a mąż od syna dostał poszewkę na poduszkę ze zdjęciem Mata z tatem i napisem dzień ojca i ulubione galaretki w czekoladzie. wzruszył się.

3 komentarze:

  1. ashh to straszne, nie umiem tego pojac.. My tez swoje wystalismy, jak patrzylam na swoja corke chora na sepse, ale to trwalo niecaly miesiac, a mama Sandry musiala przezywac to tak dlugo, dzien po dniu, opiekowac sie nieuleczalnie chorym dzieckiem, to straszne.. Choc nie powiem,bo sepsa jest tak samo groźna jak rak, tylko ze zabija w kilka dni, a rak meczy czlowieka nawet latami.. ehh to straszne:/:/

    OdpowiedzUsuń
  2. jak dalas linka to przeczytalam calego bloga :( jest wstrzasajacy! poprostu oburzyl mnie i doprowadzil do lez po pierwszych 3 miesiacach :( Boze, za co to dziecko tyle zla spotkalo? za co cale zycie musialo cierpiec? i po co sie urodzilo skoro musialo zaraz odejsc?
    moja mama jest lekarzem i wykryla kilka nowotworow u dzieci, a jest lekarzem najblizszego kontaktu wiec jak oni mogli tego nie zrobic majac tak oczywiste objawy!!!! w pale sie to nie miesci!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ehh niestety życie czasem bywa trudne. ale żeby zabierać dzieci - to jest straszne. rodzice nie mogę chować do grobu swoje dzieci, to jest nie fair.

    OdpowiedzUsuń