środa, 29 sierpnia 2012

o wspólnej zabawie

mój Synek potrafi się sam zabawić, wystarczy konewka, woda, kamyczki, piasek, taczka, kosiarka (oczywiście zabawkowe), autko jeździk - no zabawa na dworze udaje nam się. w domu trochę gorzej, potrzebuje aby ktoś z nim był na wysokości dywanu, nie można siedzieć na fotelu czy krześle - tylko z Nim na dywanie. wtedy budujemy klocki, robimy garaże z książeczek, oglądamy owe książeczki, turlamy piłkę, puszczamy samochodziki, turlamy się i takie tam. jak był dużo mniejszy (jakby teraz co najmniej miał 5 lat phi!) miałam manię kupowania mu zabawek, ma ich mnóstwo ale mam wrażenie, że wszystkie mu się znudziły...bo większość to tylko obejrzy 5 minut i rzuca. chyba czas na jakieś nowe? bądź pochowam trochę starszych i wyjmę za miesiąc? 
sama nie wiem....no ale do rzeczy bo chciałam nawiązać z tą zabawą do zabawy z drugą osobą, a mianowicie z Olkiem (kuzyn Matta). Syn już przestał się Go bać, chętnie tam do Niego idziemy, słyszy 'Olek' i się raduje. gorzej jest w domu. Olek ma inne zabawki, dla Mata wszystkie są arcy interesujące eh każdą zabawkę jaką mój syn sobie weźmie do zabawy zaraz do Niego raczkuje właściciel zabawki - Olek. i zaczyna się. wycie. darcie. tak jakby jeden chciał powiedzieć 'to moje' a drugi 'ja się tylko pobawię' mój Syn siłę ma. trzyma tak mocno zabawkę, że Olkowi trudno jest cokolwiek zabrać. mama Olka w takich sytuacjach próbuje zabawić Jego czymś innym, ale nie...zawsze to co ma jeden jest interesujące dla obojga. takim dzieciom się nie wytłumaczy.
mam nadzieję, że i do wspólnej zabawy dzieci dojrzeją.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Dożynki 2012

wczoraj w naszej miejscowości odbyły się Dożynki. Święto rolników ich plonów, żniw. coroczne piękne Święto. każda wioska z naszej gminy robi wieńce ze zboża, w różnych kształtach. również każda wiosna robi swoje stoisko, na których można poczęstować się naleweczką, bimbrem, różnymi owocami, ciastem. są konkursy na najpiękniejszy wieniec i stoisko oraz nagrody pieniężne. obecny wczoraj był Karol Okrasa który ogłosił konkurs kulinarny, panie się zgłosiły, jury oceniało, sam Karol też gotował, przechadzał się między stoiskami - no atrakcją był. wysoki jest. następnie był kabaret - ale słabizna. adhd - tak się zowie. później atrakcje dla dzieci - jakieś piosenki, występy. i na koniec gwiazda wieczoru Stachurski. oł jeee! :P zapraszają takie gwiazdy już mało błyszczące, tak aby sobie można było przypomnieć. ludzie mówili 'łeee Stachurski' a gdzie się człowiek obejrzał tam każdy śpiewał razem z nim pod nosem hehe. koncert naprawdę świetny. porwał publiczność. było ekstra. no i syn nam cały czas towarzyszył :) byłam zdumiona jak on się fajnie bawił. biegał za bańkami, dostał balona z helem, poszalał, i o dziwo jak myślałam, że po dwóch piosenkach Stachurskiego będziemy się zwijać tak poszliśmy dopiero po koncercie :))) Matt nie marudził, był grzeczny także jego rytm chociaż raz można było zaburzyć. fakt jest taki, że nawet nie zdąrzyłam go wykąpać, bo zasypiał na siedząco jak weszliśmy do domu, także przebrałam go w piżamkę i spał :)) 
co roku czekam na Dożynki. bardzi lubie to Święto.

sobota, 25 sierpnia 2012

prezent niespodzianka :)

no więc tak: dostałam od męża pół roczny karnet do Pure. bez okazji. i tak zastanawiałam się o co chodzi? czy coś z moją figurą nie tak? czy coś naskrobał, aż się bałam cooo? no i spytałam. a mój mąż powiedział, że całymi dniami siedzę w domu, ciągle jestem z dzieckiem, nic dla siebie nie robię, a powinnam pomyśleć o sobie, i tak aby mi umilić życie i aby oderwać się od domowej rzeczywistości i iść móc wyżyć się na bieżni czy na zajęciach. 
bardzo się cieszę i bardzo jestem zadowolona :))) w końcu pojawił się uśmiech.


moje życie właśnie tak wyglądało przed ciążą. basen. rower. długie spacery. pracowałam i także chodziłam już kiedyś do Pure. czułam się wtedy naprawdę świetnie. zajęcia step czy aerobiku ach.

:))))

środa, 22 sierpnia 2012

co u nas....

Mateusz daje w kość...

4 noc nieprzespana....ledwo widzę na oczy. MASAKRA. postanowiłam iść z tym - z nim - do lekarza.

wszyscy jak jeden mąż mieliśmy trzydniówkę :/ tzn. ja i małżonek jednodniówkę, syn dwudniówkę :/ za przeproszeniem sraliśmy i rzygaliśmy jak koty! (sorry, za tą brutalność) plus gorączka u syna 39,2....

zmarła siostra mojej babci. wczoraj. nagle i niespodziewanie. nie lubię pogrzebów.

w ogóle...

...do dupy!

piątek, 17 sierpnia 2012

relacja 4 - podróż

już w domu :(  a w związku z tym, mamy za sobą podróż w jedną i drugą stronę. w obydwie zajęła nam po 5,5 godziny :) jestem dumna a nawet DUMNA ze swojego syna, który dzielnie znosił jazdę autem przypięty do fotelika - wiadomo marudził, ale moja głowa pełna pomysłów nie dała mu się nudzić - hihi. no ale o podróży miało być. stwierdzam iż ludzie za kierownicą są bezmyślni, nieodpowiedzialni i nierozsądni - oczywiście nie wszyscy, ale ci którzy wyprzedzając na trzeciego nie myślą o tym, że mogą zrobić krzywdę sobie, komuś z przeciwka, oraz np. nam jeśli by się nie zmieścił przed nami. bo mieliśmy dwa razy taką sytuacje. w ogóle jedzie kolumna aut, tirów, a ktoś wyprzedza a później się wciska, po czym szybciej nie będzie bo i tak spotykamy się na światłach bo czy my jedziemy 90 a on 100 km/h to nie ma znaczenia. powiem szczerze, że już nie dziwię się, że tyle ludzi ginie na drogach, serio. podróż jest stresująca przez takich piratów drogowych. trzeba mieć oczy do okoła głowy. ale najważniejsze, że jesteśmy cali w domu.

wtorek, 14 sierpnia 2012

relacja 3 - pogoda nas rozpieszcza

muszę powiedzieć Wam dziewczyny, że pogoda nas rozpieszcza :) jest mega ciepło. a za parawanem jest jeszcze cieplej. po 9 maszerujemy już na plażę, ok 13 wracamy synuś zje i śpi, później my idziemy na obiad i na miasto, znowu trochę na plażę, do figlo raju gdzie za 20zł można siedzieć cały dzień a atrakcji dla dzieciaka jest mnóstwo: dmuchane różności na których się skacze czy zjeżdża, trampoliny, zabawki dla najmłodszych, autka, domki, coś fajnego naprawdę ktoś wiedział jak zainwestować pieniądze - dzieciaków jest zawsze dużo, a rodzice mają miejsce gdzie posiedzieć, można wypić kawę, a tak jak my musimy z młodym iść wszędzie i możemy z nim normalnie zjeżdzać i na wszystko wchodzić, płaci się tylko za dziecko :)))) na naszych kwaterach brakowało nam jakiegoś dzieciaczka do zabawy dla syna. i tak w poniedziałek zjawiła się dziewczynka - 4letnia Julka! wspaniale się bawią. weszła w rolę starszej siostry, a do mnie mówi ciocia :))) wiadomo są zgrzyty na raz chcą się bawić tym samym autkiem, albo czytać/oglądać raczej tą samą bajkę i Matt nie rozumie i płacze, tamta też zawzięta, też jej można tłumaczyć ale chce i nie da. trudno dzieci są różne. na szczęście tych fajnych sytuacji związanych z nimi jest więcej. grają w piłkę, Julka się wygłupia, coś tam śpiewa Mateuszowi po swojemu - wymyśla na poczekaniu przeróżne historie a ten się śmieje w głos. Matt przy niej ładnie zjada. no same plusy. 
Mateo teraz śpi. mąż poszedł się opalać ;D a ja odpoczywam. 
pa!

środa, 8 sierpnia 2012

pomysł na zabawę - relacja 2


otwieramy lodówkę
pakujemy co znajdziemy
tadam! oto zawartość lodówki
jeszcze coś poprawimy!
naprawdę ten mój syn jest szalony. nie możemy go odciągnąć od tej lodówki. ona jest mała i bez problemu sto razy dziennie jest otwierana eh na nic tłumaczenia czy interesowanie innymi rzeczami jak i tak powraca do tego miejsca, a radocha ma niezłą. pogoda jest w kratę, pada 10 minut, po czym wychodzi słońce, znowu popada i tak ciągle, ale z przewagą słońca lub pochmurnego nieba. tragedii nie ma. ciągle spacerujemy. od niedzieli ma się poprawić to będziemy się plażować.

wtorek, 7 sierpnia 2012

relacja 1

hihi zaraz pomyślicie, że zamiast odpoczywać ja tu w internecie siedzę, ale co mam robić? jak młody śpi, mąż majstruje przy wędkach, a pogoda jest pochmurna, jest ciepło, nie pada, ale opalać się nie da, ani chodzić chociażby w krotkich spodniach bo wieje. ale od początku, jak minęła nam podróż. wyjechaliśmy o 4.30 syn zjadł, smacznie spał jak wkładałam go to fotelika, uraczył nas swoim uśmiechem o 5.40 i był nieznośny eh ale to dlatego bo po 1 było mu niewygodnie, a po 2 nie wstaje aż tak wcześnie(!) tak usnął o 7.00 i po 8.00 się obudził, wtedy się zatrzymaliśmy na śniadanko, i o 9 ruszyliśmy dalej. po 10 byliśmy już w Międzyzdrojach bo to po drodze, a nasz pokój był gotowy dopiero na 13 także fajowo. po 13 byliśmy już w Dziwnowie rozpakowaliśmy się, pogoda taka sobie, ale przed 16 zaczęło tak grzać, że popędziliśmy na plażę:))) Mati w wodzie by siedział, ciągle zawracał z koca do wody, nie chciał się bawić żadnymi akcesoriami do piasku eh aż mu zsiniały usta, nóżki zimne więc go na zmianę nosiliśmy wzdłuż plaży. myślałam, że będzie gorzej z zaklimatyzowaniem, ze spaniem, jedzeniem - ale na całe szczęście jest naprawdę super! :))

moje chłopaki :))
moje nózie :))
piękne co? ktoś ma talent:)
moja skromna osoba i szalejący syn!
skoro mam laptopa i mamy internet to relację będę pisać. a następnym razem: o ulubionej zabawie syna w nietypowym miejscu.

niedziela, 5 sierpnia 2012

WYJEŻDŻAMY! :))))

w końcu nadszedł ten dzień :) jutro wyjeżdżamy. kierunek morze, Dziwnów. nasz upragniony urlop. jeśli będzie można go tak nazwać będąc we dwójkę z dzieckiem szogunem :)) najważniejsze to aby jodu powdychać i dużo spacerować! także życzcie nam pogody chociaż słonecznej nie koniecznie upałów, abyśmy szczęśliwie dojechali w obie strony i aby nasz syn jakoś zniósł podróż...tego się boję najbardziej. powrót 16 sierpnia :) 
hip hip huuura!