wtorek, 14 października 2014

co u nas;)

no jestem, jestem.
ale ledwo żyję.
znowu mnie dopadło. przeziębienie oczywiście. ledwo tydzień temu skończyłam antybiotyk, a od dwóch dni znowu zmagam się z takim katarem, że głowa mała. we środę tamtego tygodnia Syn ponoć ciągle sikał, albo miał wrażenie, że mu się chce siku, furagina poszła w ruch oczywiście po konsultacji z pediatrą, badanie moczu ale wyniku wyszły w normie. a na drugi dzień wyszło z niego też przeziębienie. ale jak ma być inaczej jak tam co drugie jest normalnie chore :( albo tak kaszlące, że szok. no ja rodziców niektórych to nie rozumiem....a ja znowu przeziębiona jestem, bo jestem przemęczona, wstaję od kilkunastu dni po 5 rano, tak się budzi Mati, za nic nie chce spać. później do pracy, tam też jestem wyczerpana, czasem marznę. muszę biegać z budynku do budynku co jest najgorsze...

no machnęłam sobie przed chwilą krem z brokuła bo już patrzył na mnie od kilku dni z lodówki i nie wiedziałam co zrobić aż mnie olśniło :)) 

no i Mateusz miał kryzys w p-kolu....musiało się coś stać , bo mi w domu mówi, że jakiś Gracjan go bije i zmusza do zabawy, w która on akuratnie nie chce, a Pani mówi, że tęskni za mamą...ale wczoraj i dzisiaj rano to miałam jazdę nieziemską, bardzo płakał! 'ja nie chcę, boję się' itp. zgłosiłam to Pani, ma bacznie obserwować, i mam nadzieje, że to tylko chwilowy kryzys. na wieczór jak mówiłam, że pora spać bo rano do p-kola to nie protestował to może mu minęło.

i z bardziej śmieszniejszych rzeczy Mati nie mówi twój tylko 'chuj' 'chwoje' rozumiecie nie?
Mati: babciu to chuj jowej
babcia: yyyyy tak :))

wiele wyrazów jeszcze zmienia i przekręca, nie mówi całkiem sprawnie, ale już wszystko, już jest fajny etap, że o wszystkim możemy sobie powiedzieć i już mi Syn opowiada:) dziewczyny ale on ma pamięć... w czerwcu byliśmy na festynie z okazji dnia dziecka w Ścinawie. a Mati wczoraj
Mati: mamoooo jak byliśmy na dmuchańcach tam wiesz z mikołajem , pamętasz ? gdzie? no mamo...
Ja: synu nie wiem, w galeri?nad morzem? o czym ty mowisz?
Mati: no tam, już wiem Sinawie :))


5 komentarzy:

  1. Oj tak, niektórzy rodzice nie mają w ogóle wyobraźni. Ostatnio w szatni przedszkolnej mała dziewczynka z kaszlem jak gruźlik i katarem do pasa mówi do mamy, że bardzo źle się czuje i nie ma siły iść do sali (wyglądała naprawdę źle) na co mama stwierdza "musisz iść do przedszkola nie ma innego wyjścia"...

    Zdrówka Wam wszystkim życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak to wyglada w Polsce, ale nawet tam podejrzewam, ze zalezy od tego gdzie sie pracuje. Ja nie mam zwolnienia na dziecko, musze brac wolne z wlasnego urlopu. Szefa mam tolerancyjnego, ale nawet on zaczyna krzywo patrzec jak nieobecnosc sie przedluza... Moje Potworki chodza wiec do opiekunki nawet z porzadnym katarem czy kaszlem. Zostawiam ich w domu tylko jak maja goraczke. Z tego co wiem takie tutaj panuja zasady w przedszkolach: dziecko z goraczka ma zostac w domu (takze dnia nastepnego), jesli dostanie jej w srodku dnia, dzwonia, ze rodzic ma po nie przyjechac. Jesli nie ma goraczki, moze zostac w placowce, nawet z gilami po pas oraz gruzliczym kaszlem.

    OdpowiedzUsuń
  3. ale sie masz fajnie... ja nie mam co liczyc zeby Kinga mi cos opowiedziala o przedszkolu... pozdrawiam:):)

    OdpowiedzUsuń