wtorek, 4 listopada 2014

kryzys

kryzys przedszkolny nadal trwa....codziennie rano Mateusz robi nam takie jazdy, że prawie dostaję palpitacji, chociaż już przestałam reagować na wycie....
słyszę od niego, żeby przedszkole wybuchło,  nie będę chodził, nie lubię, tam jest nudno itp.
po czym poleciałam po niego o 14 a wyszliśmy o 15:10 bo tak fajnie się bawił, i weź go człowieku zrozum...
tą godzinkę obserwowałam, jak się bawi, w grupie zostało ich już tylko 4 akurat chłopców:) pogadałam z Panią.
no a po południu wycie, że on chce do p-kola bo się dzisiaj świetnie bawił, tak że wiecie ze skrajności w skrajność co jest dla mnie niezrozumiałe.
a rano pewnie znowu będzie tak samo......

a do tego przechodzi bunt chyba 4latka :| ale o tym w innym poście

1 komentarz:

  1. A próbowaliście rozmawiać z Matim dlaczego nie chce chodzić do przedszkola? My też mieliśmy taki kryzys (krótki bo krótki), ale okazało się, że jeden chłopczyk Wiktora bije i zabiera mu zabawki. Porozmawialiśmy z Panią, Pani zwróciła na nich szczególną uwagę i problem się rozwiązał.

    OdpowiedzUsuń