piątek, 20 kwietnia 2012

pesymistycznie o macierzyństwie

chciałabym Wam o czymś napisać, ale sama nie wiem jak to ubrać w słowa, żebyście nie zrozumiały mnie źle to raz, a dwa mózgu humanistycznego u mnie nie ma heh no ale spróbuję: mianowicie o macierzyństwie jak ja je przeżywam.
będąc w ciąży wiadomo jak człowiek sobie wyobraża, sielanka, dzieciątko śpi, je, nie płacze, wszyscy mają czas na wszystko, mama karmi na bujanym fotelu, w różowym czy niebieskim pokoju. no ale to znamy z filmów. a w rzeczywistości tak nie jest. wszyscy mi mówili pierwsze 3 miesiące najgorsze - a g*wno prawda! najwspanialsze, maluszek bezbronny, pachnący, te oczka ufności, dla mnie ten pierwszy kwartał był wspaniały, może dlatego też, że Matt nie miał kolek. był uśmiechnięty. popełniłam w nim błędy. drugi kwartał syn zaczął ząbkować i się zaczęło - nieprzespane noce, marudzenie, niejedzenie, niechcenie wożenia w wózku, ogólnie wszystko na NIE! trzeci kwartał był fajny fakt, Matt zaczął siadać, wstawać, raczkować, bawić się, jazda w spacerówce była ok, ale dalej noce nieprzespane. czwarty kwartał jest też fajny bo Matt chodzi, dużo a może i nawet wszystko rozumie, ma problemy z grudkami w jedzeniu, dalej nie przesypia nocy, marudzi, nie pozwoli nam siedzieć u kogoś bo albo trzeba go nosić, albo wisi mi na nodze albo na nodze męża.
kocham mojego syna. wiem to. życie bym za niego oddała i wszystko zrobiła aby był szczęśliwy. ale czuję się jak maszyna. wiele rzeczy robię automatycznie, bez większych chęci. jestem przemęczona, zmęczona i czasem wyglądam jak zombi. ten rok zweryfikował te mrzonki które są pokazywane w tv młodym mamo. nie chcę powiedzieć, że się rozczarowałam, bo nie. każde dziecko jest inne.  moje mimo swoich wad jest kochane. mam męża który pracuje i ma swoje hobby - piłka nożna, gra i trenuje. czasami są dni, że widzi jak mały już śpi. jestem całymi dniami sama. mówi też "Kaśka jedz sobie gdzieś do koleżanki na kawę/ na fitness / do galerii / na zakupy..." czasami jadę, ale bardzo rzadko - to chyba mój bład, ale mi szkoda zostawić małego bo wydaje mi się że nikt lepiej go nie zna niż ja. dziadków też nie chcę kłopotać wychowywaniem mojego syna, będą chcieli sami to wezmą np na spacer, czasami boli to, że widzą moje zmęczenie, a nic nie robią.
jestem mamą, ale nie wiem czy właśnie tak wyobrażałam sobie to macierzyństwo...

--------------------
nie bądźcie krytyczne.

8 komentarzy:

  1. Kochana nikt Cie nie bedzie krytykowal! Napewno kazda mama wie co czujesz. Wszystkie dzieci maja jakies tam swoje wady. Tez czasami chodze jak zmora mam wszystkiego dosc i najchetniej ucieklabym na koniec swaiata:) a tv i gazety klamia;p Maly zacznie przesypiac noce moja Zu zaczela dopiero niedawno takze cierpliwosci:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz,ja do macierzynstwa podchodze wlasnie tak pesymistycznie. Jestem w 8mym miesiacu ciazy, i juz tak mam, ze spodziewam sie zawsze najgorszego:) Ale juz uprzedzilam meza,dziadkow i wszystkich krewnych i znajomych krolika,ze dlatego, ze bedziemy miec dziecko to swiat nie przestaje sie krecic. Trzeba troche czasu zachowac dla siebie, no i dla Was z mezem! Wiem,ze to brzmi egoistycznie,ale musisz znalezc jakas rownowage.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda, święta prawda ! Ja mam podobne odczucia. Ale o tym dokładnie kiedys naszpiszę u siebie, jak to widze, jak czułam. Szkoda, że Nikt wczesniej przed tym jak urodziłysmy nie opowiadał tak o macierzyństwie. Zderzenie z rzeczywistością byłoby napewno mniejsze. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana tutaj chyba zadna matka nie napisze nic krytycznego, bo ja tez mialam chwile slabosci, i to juz na poczatku.. wprawdzie u nas bylo troszke inaczej, bo dopiero po miesiacu wrocilysmy ze szpitala,wtedy zlapalam chyba jakiegos dola mega, ale maz i rodzina wyciagneli mnie z tego. Rozumiem Cie doskonale.. tylko ze wiesz, jak ja robie? Wlasnie tak jak Ci maz mowi.. tylko, ze ja czesciej wychodze z mezem i zostawiamy Kinie pod opieke babci, bo mieszkamy z tesciami, a ona uwielbia dziadkow i ma super kontakt z nimi.. wydaje mi sie, ze to nie jest obarczanie.. jesli sama zaoferujesz, poprosisz, to na pewno sie zgodza, jak sa fajni, bo dziadkowie sa rozni. Ja mam wsparcie i w jednych i w drugich i nam jest latwiej.. wam by na pewno tez bylo, gdybyscie raz na jakis czas razem pojechali do kina, chociazby do pubu posiedziec, my wychodzimy raz na jakis czas, na pizze, ogolnie posiedziec gdzies razem, bez dziecka i miec chwilke czasu posiedziec samemu i miec czas na rozmowe bez wiszacego dziecka u boku. Dziecko to skarb, ale kazdy potrzebuje troszke odsapnac, bo potem wszystko przytlacza. Tylko nie mozesz myslec kategoriami ze jak jestes matka, to musisz siedziec w domu z dzieckiem, bo tak nie jest. Zrob cos z tym, a na pewno bedzie lepiej;) u mnie bylo tak samo, tylko ze my wychodzilismy jak juz Mala skonczyla kilka miesiecy, ale rzadziej.. a teraz troszke czesciej, nawet na zwykle zakupy jedziemy sami, bo tez idzie troszke odpoczac od domu i maluszka;) glowa do gory.. nie bedziesz wtedy wyrodna matką, ktora zostawia dziecko;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przecież napisałaś samą prawdę. Wyobraź sobie, że ja jak Mały miał pół roku wróciłam do pracy. Z jednej strony to dodatkowe zmęczenie, praca też wymaga ode mnie skupienia ale z drugiej strony "wydostałam" się z domu. Co za tym idzie wyrzuty sumienia, że mało czasu z nim spędzam...
    Macierzyństwo to nie jest lukier, ale gwarantuje ci że najgorsze macie już za sobą. Drugi rok dziecka jest już o niebo fajniejszy niż ten pierwszy. A trzeci rok jest już fantastyczny bo można się świadomie bawic razem, Mały mówi, ogląda bajki i śpi normalnie w nocy!
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  6. ależ nie ma tutaj za co się obrażać czy krytykować. to co napisałaś to prawda. nie każde dziecko jest takie samo. każde macierzyństwo jest inne i każda mama wie że nie jest tak różowo, bywają momenty gorsze ale i bywają te sialankowe. owszem. ale wiesz - powinnas też zrobić coś czasem dla siebie, bez dziecka, bez męża, bez myślenia, bez problemów na głowie. a zobaczysz jaka naładowana będziesz!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam to samo, czasami przychodzą mi do głowy myśli czy czasem nie jestem złą matką, że tak uważam..:/

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana, ktytyczne? to dobrze ze napisalas co Ci lezy na sercu. Wiesz, uwazam ze wiecej powinnas korzystac z tej pomocy jaka Ci oferuje maz - te wyjscia, nawet krotke wypady bez dziecka, sa po prostu bezcenne i sama wiesze ze wracasz pozniej ze zdwojona energia. Dziadkom trzeba czasami podpowiedziec, zeby sie zajeli Matim, nawet jak pojdziesz kupic mleko do sklepu, to chociaz troche podladuje Ci to baterie i zmienisz myslenie - pobedziesz sama ze soba ... czasem trzeba

    OdpowiedzUsuń