środa, 7 stycznia 2015

pierwsze koty za płoty...

pierwszy raz z życiu miałam stresa w pracy. chodziło o SIO. tak po krótce jest to program do wysyłania informacji oświatowych czyli info. z naszej szkoły o np. uczniach, dane pesel, daty zakończenia rozpoczęcia szkoły, przypisanie uczniów do danej klasy, no raczej błędu popełnić nie da rady, powinna to robić pewna Pani, ale zrzuciła to na mnie, ja się ucieszyłam bo nowe zadanie, nauczę się czegoś itd. zrobiłam wpisałam cały zespół szkół tj. ponad 700 dzieci łącznie z przedszkolem, każdego z osobna. trochę żmudna praca, ciągłe gapienie się w monitor...no i Pani ta zabrała mi w Sylwestra (mnie nie było w pracy) laptopa z tym programem, chciała bodajże posprawdzać czy robię, ponoć wyłapała błędy....2 stycznia pojawiłam się w pracy, zaszłam do niej, a ona do mnie z mordą - także moje zdziwienie możecie sobie tylko wyobrazić. wezwała sobie informatyka - sprawa ucichła, 5 stycznia ponoć ponaprawiał, Pani zaczęła ze mną normalnie rozmawiać tzn. bez jakiś wyrzutów. okazało się, że błędy były fakt, ale systemowe! nie z mojej winy. laptop dno. internet raz działa raz nie, więc parę rzeczy które ona uważała za błędy wisiały w powietrzu i nie wiadomo czy one doszły do sio czy nie, ot cały ambaras. ale od 2 stycznia się przejęłam i ciągle myślałam co może być nie tak. wyjaśniło się. no a na koniec dzisiaj przyszedł pan dyrektor i powiedział - zaproponował, że to JA pojadę na szkolenie z SIO. i żeby nie przejmować się Panią bo ona panikuje jak zwykle hahaha
:)))

a dziś u nas sypnęło sporo śniegiem Matiś zadowolony, śnieżkami porzucał, poliki miał jak u ruskiej lalki :))))

1 komentarz:

  1. skoro dyrektor wie o wszystkim i docenia Twój wkład nie ma co się stresować;) Mati na pewno zachwycony sniegiem bałwana udało się Wam zrobić???

    OdpowiedzUsuń